ElasticSearch nie taki elastyczny
Oryginalny tekst datowany jest na 4.11.2015, a uzupełniony w lipcu 2016
ElasticSearch jest takim samym systemem wyszukiwania, jak każdy inny powstały w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Indeks ma sztywną strukturę i nic tego nie zmieni. Jedyna różnica polega na tym, że tenże indeks jest modyfikowany w locie / w tle, co niesie za sobą sporo, czasem przykrych konsekwencji, choć na początku może wydawać się to świetnym pomysłem.
Nie-typy, czyli “mappingi”
ElasticSearch posiada tzw. “mappingi” . Niektórzy mogą uważać, że są to typy indeksowanych dokumentów. Słowo “typ” z resztą pada w dokumentacji. Ale to nie są typy. Są to elementy grupujące kolumny indeksu w pewne logiczne klasy , które mogą posłużyć jako dodatkowy filtr lub zbiór definicji o analizerach i tokenizerach, oraz mogą mieć znaczenie wydajnościowe (operujemy na jakimś podzbiorze). Można je porównać do widoków znanych z [RDBMS].
Należy jednak pamiętać, że kolumny (tudzież pola) w “mappingach” należą do zbioru kolumn (pól) całego indeksu. Zatem kolumny o tych samych nazwach, mimo że należą do różnych “mappingów”, muszą być tego samego typu. I mimo że interfejs ElasticSearch umożliwia rozłączne definiowanie “mappingów”, to próba użycia tej samej nazwy z różnymi typami spowoduje [wygenerowanie błędu][3].
Efektem ubocznym nieuważnego stosowania mappingów są przerośnięte i niewydajne indeksy. Istnieje zalecenie niemodyfikowania “mappingów”, lub ich bardzo rzadkiego modyfikowania.
Plusy? Może jakieś są, ale jestem zwolennikiem rozłącznych indeksów (z powodów wydajnościowych i architektonicznych) wraz z multiindex query.
Nie-dynamiczna struktura
Tu należy wrócić do udawanego dynamizmu ElasticSearch . Otóż dodanie pierwszego dokumentu o niby-dowolnej strukturze powoduje automatyczne rozszerzanie mappingu , indeksu , oraz zgadywanie typu kolumny (pola). To pierwszy krok do problemów z mappingami i typami , które jeśli zostaną zaniedbane mogą kończyć się żmudnym maintenance indexu a w najgorszym razie jego całkowitym usunięciem oraz zasileniem od nowa po wprowadzeniu zmian.
Podczas dynamicznego mappingu typ pola jest określany na bazie pierwszej indeksowanej wartości tego pola. Z tego wynika, że w niektórych przypadkach to los określa, kiedy nastąpi awaria - wystarczy indeksować dokumenty w nieokreślonej kolejności. A oddawanie działania systemów w ręce losu jest skrajnie nieodpowiedzialne.
Nie-RESTful API
Innym ważnym aspektem jest fakt, iż ElasticSearch nie posiada RESTful API. Autorzy mylnie lub z powodów marketingowych używają tego określenia. ElasticSearch posiada API oparte o HTTP i dokumenty JSON, ale nie jest to interfejs RESTful, przez co jest nieintuicyjny i bez dokumentacji nie da się go “konsumować”. Sens interfejsu RESTful dla Elastica jest raczej znikomy, wprost przeciwnie do marketingu.
Natomiast same kwerendy JSON, mimo że potrafią być skomplikowane, są bardzo elastyczne. Wiele poziomów zagnieżdżania JSON utrudnia czytanie i pisanie kwerend, ale najważniejsza jest ich skuteczność. Zapytać można praktycznie o wszystko, także za pomocą własnych skryptów .
Skalowalność
Na koniec zwrócę uwagę na fakt, że ElasticSearch jest silnikiem skalowalnym. Oznacza to, że jego instalacja jest tożsama z wdrożeniem pewnego rodzaju klastra. Bez przemyślenia architektury tego klastra i odpowiednich kroków związanych z jego deploymentem, narażamy się na potencjalnie dużą awarię systemu, łącznie z utratą danych.
Należy także zwrócić uwagę na (write/read) consistency level. Są to parametry często występujące przy zapisie i odczycie danych. Ich nieprawidłowe użycie (w stosunku do wdrożonego klastra) może skutkować utratą danych lub ich niespójnością.
Język polski
ElasticSearch nie wspiera natywnie j. polskiego, ale istnieje do niego plugin do analizy leksykalnej - Stempel, który jest rozszerzeniem silnika Lucene .
https://github.com/elastic/elasticsearch-analysis-stempel
Podsumowanie
ElasticSearch jest ciekawym narzędziem, prostszym w konfiguracji i pierwszej instalacji niż Apache SOLR , jednakże należy używać go z głową, ostrożnie, i najlepiej unikać “dynamizmu” poprzez skrupulatną walidację danych wejściowych w części klienckiej.
Żałuję, że walidacji danych wejściowych nie robi sam silnik, tak jak to miało miejsce w przypadku Apache SOLR . Ta odpowiedzialność została przeniesiona na klienty, a w praktyce na programistów. A ponieważ nie da się wszystkiego przewidzieć, to bezrefleksyjne użycie Elastica może skończyć się nieprzewidzianą katastrofą działającego systemu.
ElasticSearch nie dysponuje narzędziami typu “DataSource”. W Apache SOLR można było zdefiniować źródło danych będące zwykłym SQL-em , co umożliwiało budowanie optymalnych kwerend i zasilanie indeksu bez rozbudowywania warstwy aplikacji klienta. I choć nie zawsze jest to wygodne, to w wielu przypadkach wystarczało, oraz miało jedną istotną zaletę - zawsze działało.
ElasticSearch posiada biblioteki dla wielu języków programowania. Biblioteki dla Pythona są względnie kiepskie poza oficjalną-podstawową, która jest już dosyć rozwinięta lecz nie wolna od wad. Ponieważ odpowiedzialność za błędy mappnigów została przeniesiona na klienty, to jako programista potrzebuję biblioteki, która uniemożliwi lub utrudni mi strzelenie sobie w stopę.
Wokół ElasticSearch widzę bardzo dużo ciekawych narzędzi. Stał się też bardzo popularny. To są niewątpliwie spore zalety, bo społeczność wydaje się większa niż w przypadku Apache SOLR, i produkt ma lepsze wsparcie. Jednak wyczuwam też sporą dawkę marketing bullshitu, o którym czuję się zobowiązany wspomnieć.
Myślę jednak, że to nie koniec moich przygód z ElasticSearch. Jak do tej pory wady nie przesłaniają zalet. Nie trzeba grzebać po plikach XML , konfigurować instalacji multicore, ani generować schematów indeksów w XML . Wszystko jest do załatwienia przez HTTP . Biblioteki, choć nieidealne, są i działają. Funkcjonalność silnika jest mocna (wszak to Lucene , tak samo jak w Apache SOLR ), oraz jest sharding bez ręcznych robótek z tzw. dekompozycją obiektową.
Uzupełnienie (4.11.2015)
Nowy SOLR
Najnowsza wersja Apache SOLR również wspiera model “schemaless”, tj. dynamiczne konstruowanie indeksu. Z tą różnicą, że po “zabawie” developerskiej można przełączyć się na “configured schema”, aby zachować stabilność środowiska. Nie bedzie mowy o tym, że ktokolwiek (jakikolwiek klient) przypadkowo czy intencjonalnie “rozwali” indeks.
Do tego nowa wersja zapewnia skalowanie w oparciu o sprawdzony Apache Zookeeper i przedkłada spójność danych ponad inne aspekty, co zapobiega tzw. split brainowi .
Ponieważ mam doświadczenie z Apache SOLR (tyle że starszą wersją), wiem że język zapytań spełnia wszystkie oczekiwania, wsparcie facetingu jest więcej niż poprawne, wpływ na indeksowanie mam praktycznie nieograniczony, dostaję do tego stabilność oraz gwarancję spójności danych, a teraz jako bonus łatwiejszy sposób konstruowania indeksu, to najprawdopodobniej pozostanę zwolennikiem SOLR-a . Jest to produkt starszy i bardziej dojrzały, oraz nie sterowany sprzedażą i marketingiem. Mniej popularny? Python też jest mniej popularny. I całe szczęście.
Porównanie
Znalazłem przed chwilą porównanie SOLR z ElasticSearch . Polecam przeczytać.
Oprócz technicznych różnic istnieją nieco odmienne cele oraz podejście do open-source. W skrócie:
- SOLR jest nakierowany na Full Text Search, ElasticSearch głównie na filtrowanie i agregacje
- SOLR jest prawdziwym open-source budowanym przez community, Elastic rozwija jedna firma i jej pracownicy, którzy decydują o kierunku rozwoju
- SOLR opiera się o Apache Zookeeper, co daje pewną gwarancję, lecz także trudność we wdrożeniu; ElasticSearch z kolei jest prostszy we wdrażeniu klastra, lecz cierpi na różne problemy “wieku dziecięcego” związanego ze spójnością danych
- Wydajność obu jest porównywalna
- Wsparcie obu jest porównywalne
Oraz ważne wg mnie:
- SOLR umożliwia przełączenie się na klasyczną “sztywną” strukturę (wyłączenie pseudo-dynamizmu), co jest ważne dla utrzymania stabilności
- SOLR dostarcza dodatkowe narzędzia pomocne przy konstruowaniu systemów wyszukiwania
- SOLR nie przenosi odpowiedzialności za poprawność danych oraz wydajność indeksu na klienty
Uzupełnienie (12.07.2016)
ElasticSearch 2.x oferuje bogate możliwości wyszukiwania i indeksowania geospatial , z którego zaczynam korzystać w jednym z projektów. Mimo wspomnianych wcześniej wad decyduję się po raz kolejny na ElasticSearch, lecz z całą świadomością i należytą ostrożnością.
Awaria
Znajduję ponad to w sieci historię fuckupu systemu live spowodowanego przez Elastic (dead link), właśnie z powodów opisywanych wcześniej. Awaria nastąpiła niecały miesiąc po napisaniu przeze mnie pierwszej wersji tekstu. Oczywiście te dwie sprawy związku ze sobą nie mają, ale ciśnie mi się na usta klasyczne “a nie mówiłem?”
Wyłączanie zgaduj-zgaduli
Zalecam wyłączenie automatycznego mappingu, za który odpowiada parametr w elasticsearch.yml
:
"index.mapper.dynamic": false
Nie można jednak zagwarantować, że jest to w 100% skuteczne w każdej wersji Elastica, bo znany jest błąd: https://github.com/elastic/elasticsearch/issues/15381
Można także wyłączyć automatyczne tworzenie indeksu:
"action.auto_create_index": false
Ostrożnej zabawy!
Opublikowano w kategoriach